Nie był nim ZK140 magnetofon, który otrzymałem po zdaniu matury, ale ta skrzynka była z nią związana. Zaczęło się bowiem przegrywanie z taśm kolegów, polowanie na ciekawe audycje muzyczne (a było ich w owych czasach w naszym radiu niewiele) czyli zainteresowanie muzyką.

Moje gusty muzyczne kształtował głównie Piotr Kaczkowski oraz program 3 PR, który potrafił mnie zainteresować różnymi gatunkami muzyki. Dzięki trójce słucham wszystkiego co zasługuje na to miano (odrzucam właściwie tylko techno, bo to tylko zabawa komputerem). Właśnie w trójce usłyszałem po raz pierwszy "Dark side of the moon" Pink Floydów i uważałem tę płytę za największe dokonanie ludzkości w dziedzinie muzyki rozrywkowej. Moje 4 watowe kolumny straszyły tymi dźwiękami sąsiadów a ja zafascynowany grupą szukałem wcześniejszych ich produkcji.

PINK FLOYD - us and them

Pink Floyd - Any Colour you Like

Brain damage/ Eclipse - Pink Floyd

Ciemnej strony księżyca do dziś słucham z przyjemnością, czego nie mogę powiedzieć o wszystkich starszych produkcjach grupy. Nurt psychodeliczny w twórczości Watersa i spółki trąci myszką. Jest jednak nagranie, na owe czasy bardzo nowatorskie, które podoba mi się niezmiennie. Atomowe serce matki można zaliczyć do jednych z pierwszych nagrań Rocka symfonicznego i dziś chciałbym je wam przedstawić. Szukałem wersji koncertowej, ale nie znalazłem wersji która by mnie zadawalała. Stąd wybór nagrań powstały w studiu. Warto poświęcić 23 minuty.

Atom Heart Mother - Pink Floyd