fangry

 
registro: 21/05/2011
Witam
Pontos90mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 110

DWIE RÓŻE ............................................

Drugi raz stanęła
na mogile róża
czerwona jak sztandar
zatknięty na gruzach.

Stoję zapłakany
grób od łez aż przesiąkł,
gdy odeszłaś mija
następny już miesiąc.

Znicze jasnym blaskiem
pyłgają smutaśnie
płonąc jak ma miłość
co nigdy nie zgaśnie.

Słowa nie padają
żal je w gardle dławi
jedynym wyrazem
serce, które krwawi.

IDOL


REANIMACJA ..........................................................................

Nagła wieść zatrzęsła
żeńskim  akademikiem,
że przystojniak Bobo
został ratownikiem.

Cieszyła dziewczęta
radosna perspektywa,
ujrzeć supermena
upaść - jak nie żywa.

Gdy był na  basenie
gołym świecąc torsem,
białogłowy tonęły 
niczym śnięte dorsze.

Kiedy wtrącił zdanie
nie koniecznie mądre,
w kobiecym siejąc gronie
serię dziwnych omdleń.

Że jest striptizerem
ciche krążyły słuchy,
panie na występach
padały jak muchy.

Jedna z wielbicielek
przy długiej owacji,
chociaż nie zemdlała
chciała reanimacji.

Tę prawdę dla panów
pragnę dedykować,
każda babka lubi
by ją - reanimować.

IDOL


JUŻ NIGDY................................................

Kres nocy bezsennej
ranek wybawieniem
niczym zmora dusi
tamto przeświadczenie.

Jutrznia się zaczyna
dzień szarością broczy
jeszcze nie obeschły
zapłakane oczy.

Z piersi dobiegają
westchnienia straceńcze
jakby dzwony biły
z popękanym sercem.

Czas, aby przyoblec
życiową anemię
zarzucić na barki
samotności brzemię.

Głową zawładnęły
biorąc jak w ajencję
słowa gorzkie czyniąc
straszliwą demencję.

Tak jak zbiry zbrojne
zbierają haracze
w głowie niczym echo
"Już nigdy" kołacze.

IDOL


KUMULACJA.....................

Dosyć  miał już życia
które uwierało
gotowy na wszystko
pójdzie dziś na całość.

Kiedy szedł ulicą
przeżywał  frustrację
w Toto dostrzegł napis
mamy  kumulację.

Zanim się utopię
pójdę zaszaleję
troszkę się rozerwę
niech się co chce dzieje.

Spostrzegł Ją z daleka
na końcu ogonka
speszony urodą
‘Dzień dobry” wyjąkał.

Subtelnie pachniała
zagaił rozmowę
po kilku minutach
stracił dla niej głowę.

Nie chciał już milionów
szybko zmienił plany
nie myślał o śmierci
był w Niej  zakochany.

Wracał z głową w chmurach
krezusem nie będzie
martwiło go jednak
czy jutro nadejdzie.

Nie trać wiary nawet
gdy śmierć jest w finale
nawet wtedy  jeszcze
można  szczęście znaleźć.

IDOL


LISTOPADOWY PORANEK.

Przycicha miejski gwar
wiejskie widać pejzaże
za wysoką bramą
świat w innym wymiarze.

Spokój na wskroś przenika
czas traci znaczenie
słońce szron okrywa
złocistym promieniem.

Wyniosłe  chryzantemy
z zimna chybotają
łez żalu kroplami
groby ociekają.

Lampkę zapalam jak
ogień miłości wiecznej
chcąc na płycie wypalić
jak za Tobą tęsknie.

IDOL